Martwa norma, żywy ratownik, czyli sprzeczność artykułu 6 Kodeksu Etyki Zawodowej Ratownika Medycznego

Ratownik medyczny, stojąc na pierwszej linii frontu ludzkiego cierpienia, jest niczym strażnik życia, który w chaosie miejsca zdarzenia i dramatycznych chwilach dla poszkodowanego podejmuje decyzje rozstrzygające o losach innych. W tym kontekście artykuł 6 Kodeksu Etyki Zawodowej Ratownika Medycznego, który uchwalił II Nadzwyczajny Zjazd Ratowników Medycznych, jest próbą pogodzenia dwóch fundamentalnych wartości: obowiązku niesienia pomocy i instynktu samozachowawczego. Przepis ten nakazuje ratownikowi medycznemu z jednej strony priorytetowo traktować własne bezpieczeństwo, a jednocześnie efektywną pomoc pacjentowi w sposób minimalizujący ryzyko. Intencja jest słuszna – ochrona zdrowia i życia ratownika medycznego to warunek konieczny, by mógł on dalej służyć społeczeństwu. A jednak, gdy przyjrzymy się bliżej logice i praktycznym implikacjom tego artykułu, odsłania się przed nami wewnętrzna sprzeczność, która czyni go w istocie przepisem martwym, niezdolnym do pogodzenia swoich własnych założeń.

W trakcie wykonywania zawodu ratownik medyczny dba o swoje bezpieczeństwo, upewniając się, że podejmowane przez niego działania nie narażają jego zdrowia ani życia. W przypadkach zagrożenia bezpieczeństwa ratownik medyczny podejmuje decyzje, które priorytetowo traktują jego własne bezpieczeństwo, umożliwiając efektywną pomoc pacjentowi w sposób, który minimalizuje ryzyko dla ratownika medycznego i osób postronnych

Troska o własne bezpieczeństwo to moralny i praktyczny imperatyw

Zacznijmy może od uznania wartości, którą art. 6 stara się chronić. Bezpieczeństwo ratownika medycznego nie jest jedynie kwestią indywidualnego interesu, lecz sprawą o znaczeniu społecznym. Ratownik medyczny, narażając się na niebezpieczeństwo, ryzykuje nie tylko własne zdrowie i życie, ale także zdolność systemu ratownictwa medycznego do funkcjonowania. Każdy poszkodowany członek zespołu ratownictwa medycznego  to mniejsza liczba rąk gotowych do niesienia pomocy, a w konsekwencji – potencjalnie więcej utraconych istnień. W tym sensie art. 6 jest wyrazem zdroworozsądkowego podejścia, które przypomina, że heroizm nie może być bezrefleksyjny. Człowiek, który ratuje innych, musi najpierw zadbać o siebie – to zasada znana od wieków, od starożytnych maksym filozofów stoickich, po współczesne procedury bezpieczeństwa w zawodach medycznych.

Co więcej, troska o bezpieczeństwo ratownika ma również wymiar etyczny. Obowiązek niesienia pomocy, choć głęboko zakorzeniony w etosie zawodu, nie może być absolutyzowany kosztem życia ratownika. Etyka odpowiedzialności, o której pisał Max Weber, każe ważyć konsekwencje działań, uwzględniając nie tylko dobro pacjenta, ale także dobro własne i osób postronnych. W tym kontekście artykuł 6 zdaje się być krokiem w stronę dojrzałej etyki zawodowej, która odrzuca romantyczną wizję poświęcenia na rzecz pragmatycznego podejścia do ratowania życia. Ratownik, który ginie lub odnosi obrażenia w wyniku nieprzemyślanej akcji, nie tylko przestaje być użyteczny dla społeczeństwa, ale może także stać się źródłem dodatkowego cierpienia dla bliskich i współpracowników.

Logiczna sprzeczność

Mimo tych zalet, artykuł 6 popada w pułapkę logicznej sprzeczności, która podważa jego praktyczną wykonalność. Przepis wymaga od ratownika, by w sytuacji zagrożenia priorytetowo traktował własne bezpieczeństwo, jednocześnie umożliwiając „efektywną pomoc pacjentowi w sposób, który minimalizuje ryzyko”. To zestawienie brzmi jak szlachetna idea, lecz w rzeczywistości jest oksymoronem. Jak można wycofać się z akcji medycznej z powodu zagrożenia – co jest zgodne z nakazem dbania o bezpieczeństwo – i zarazem kontynuować udzielanie efektywnej pomocy? Te dwa cele są wzajemnie wykluczające się w sytuacjach ekstremalnych, gdzie bezpieczeństwo ratownika i skuteczność interwencji medycznej nie mogą być pogodzone.

Rozważmy konkretny przykład, który unaocznia ten problem. Wyobraźmy sobie wezwanie do nagłego zatrzymania krążenia. Zespół ratownictwa medycznego przybywa na miejsce, gdzie pacjent leży bez oznak życia, a czas jest kluczowy – każda sekunda zwłoki zmniejsza szanse na przywrócenie krążenia. Na miejscu okazuje się jednak, że rodzina pacjenta, pogrążona w panice lub gniewie, zachowuje się agresywnie. Jeden z członków rodziny wyciąga broń, grożąc ratownikom i stwarzając realne, bezpośrednie zagrożenie dla ich życia. Zgodnie z artykułem 6, ratownik powinien w tej sytuacji wycofać się, by chronić własne bezpieczeństwo. Jest to decyzja rozsądna i zgodna z etyką odpowiedzialności – nikt nie oczekuje, by ratownik ryzykował życie w obliczu takiej groźby. Jednak wycofanie się z akcji oznacza pozostawienie pacjenta bez pomocy, co w przypadku nagłego zatrzymania krążenia równa się niemal pewnej śmierci. Jak w tej sytuacji można mówić o „efektywnej pomocy pacjentowi”? Tego rodzaju scenariusze pokazują, że artykuł 6 stawia ratownika przed wyborem zero-jedynkowym: albo bezpieczeństwo, albo pomoc. Połączenie obu jest iluzoryczne.

Jednostka kontra wspólnota

Sprzeczność artykułu 6 można także analizować w szerszym kontekście filozoficznym, gdzie indywidualne prawo do bezpieczeństwa jednostki zderza się z etosem służby na rzecz wspólnoty. Zawód ratownika medycznego jest głęboko osadzony w idei poświęcenia dla innych – to profesja, która wymaga gotowości do działania wbrew instynktowi samozachowawczemu. Kodeks Zawodowy, wprowadzając artykuł 6, próbuje złagodzić to napięcie, stawiając bezpieczeństwo ratownika na pierwszym miejscu. Jednak w ten sposób nieświadomie podważa fundament etyczny zawodu, który opiera się na zasadzie, że życie pacjenta jest wartością nadrzędną.

Filozofowie tacy jak Emmanuel Levinas mogliby wskazać, że etyka ratownictwa medycznego opiera się na odpowiedzialności za „Innego” – pacjenta, który jest bezbronny i zdany na łaskę ratownika. W sytuacjach ekstremalnych, takich jak opisany przypadek z agresywną rodziną, ratownik staje przed dylematem moralnym: czy jego własne życie jest równie cenne jak życie pacjenta? Artykuł 6 zdaje się sugerować, że tak, ale nie oferuje narzędzi, by ten dylemat rozwiązać. W rezultacie przepis staje się martwy, ponieważ nie daje odpowiedzi na pytanie, jak w praktyce pogodzić te dwie wartości. Zamiast tego pozostawia ratownika w stanie moralnej niepewności, gdzie każda decyzja – czy to wycofanie się, czy podjęcie ryzyka – może być uznana za niezgodną z jedną z części artykułu.

Realnie jest to martwy przepis

Z perspektywy praktycznej, artykuł 6 jest nie tylko sprzeczny logicznie, ale także trudny do zastosowania w realiach pracy ratownika medycznego. Sytuacje, w których ratownik medyczny musi podejmować decyzje pod presją czasu i w obliczu zagrożenia, rzadko pozwalają na chłodną analizę ryzyka i możliwości minimalizacji. W przykładzie z nagłym zatrzymaniem krążenia i agresywną rodziną, ratownik medyczny nie ma czasu na deliberację – musi działać instynktownie, kierując się albo troską o własne bezpieczeństwo, albo desperacką próbą ratowania pacjenta. Artykuł 6, zamiast wspierać go w tej decyzji, nakłada na niego dodatkowy ciężar odpowiedzialności za pogodzenie niemożliwego.

Co więcej, przepis ten może prowadzić do paradoksalnych sytuacji w kontekście prawnym i zawodowym. Jeśli ratownik wycofa się z akcji z powodu zagrożenia i znajdzie się w sytuacji, w której nie może zapewnić „efektywnej pomocy pacjentowi w sposób, który minimalizuje ryzyko”, może zostać oskarżony o zaniechanie pomocy, co w polskim systemie prawnym jest penalizowane. Z kolei podjęcie akcji wbrew zagrożeniu naraża go na ryzyko utraty zdrowia lub życia, co z kolei może być interpretowane jako naruszenie obowiązku dbania o własne bezpieczeństwo. W ten sposób artykuł 6 nie tylko nie rozwiązuje problemu, ale tworzy dodatkową niejasność, która może prowadzić do konfliktów etycznych, prawnych i zawodowych.

W stronę nowego podejścia

Jak zatem można by poprawić artykuł 6, by uniknąć jego wewnętrznej sprzeczności? Kluczowe wydaje się rozdzielenie dwóch elementów: obowiązku dbania o bezpieczeństwo i obowiązku niesienia pomocy. Zamiast łączyć je w jednym przepisie, Kodeks mógłby jasno określić hierarchię wartości: w sytuacjach, gdzie istnieje realne i bezpośrednie zagrożenie dla życia lub zdrowia ratownika medycznego, priorytetem jest jego bezpieczeństwo, a obowiązek niesienia pomocy zostaje zawieszony. Tego rodzaju podejście byłoby bardziej zgodne z zasadą etyki odpowiedzialności, która każe minimalizować szkody dla wszystkich stron.

Alternatywnie, można by wprowadzić bardziej szczegółowe zapisy, które określają, w jakich sytuacjach ratownik medyczny może odstąpić od akcji bez konsekwencji prawnych i zawodowych. Na przykład, w przypadku agresji ze strony osób trzecich, takich jak rodzina pacjenta, ratownik medyczny mógłby mieć prawo do wezwania służb porządkowych i wstrzymania działań do czasu zabezpieczenia miejsca zdarzenia. Tego rodzaju regulacje wymagałyby jednak współpracy między systemem ratownictwa medycznego a innymi służbami, co w obecnych realiach pozostaje wyzwaniem.

Zakończenie: między heroizmem a rozsądkiem

Artykuł 6 Kodeksu Zawodowego Ratownika Medycznego jest próbą pogodzenia dwóch fundamentalnych wartości: obowiązku niesienia pomocy i prawa do bezpieczeństwa. Jego intencje są godne pochwały, ponieważ przypominają, że ratownik medyczny, choć często postrzegany jako bohater, jest przede wszystkim człowiekiem, który zasługuje na ochronę. Jednak logiczna sprzeczność przepisu, która każe jednocześnie wycofywać się z akcji i kontynuować efektywną pomoc, czyni go martwym – piękną ideą, która nie wytrzymuje próby rzeczywistości. Przykład nagłego zatrzymania krążenia w obecności agresywnej rodziny pokazuje, że w sytuacjach ekstremalnych ratownik staje przed wyborem, w którym nie ma miejsca na kompromis.

Stara zasada ratownicza, mówiąca „dobry ratownik to żywy ratownik”, stawia bezpieczeństwo na pierwszym miejscu i nie warunkuje go względem zapewnienia pomocy poszkodowanemu. Ta prosta maksyma przypomina, że życie ratownika jest fundamentem jego zdolności do służby. Artykuł 6, próbując skomplikować tę zasadę poprzez dodanie wymogu efektywnej pomocy, gubi jej klarowność i praktyczność. Być może nadszedł czas, by Kodeks Zawodowy Ratownika Medycznego został zrewidowany, tak by zamiast stawiać nierealistyczne wymagania, oferował jasne wskazówki, które wspierają ratowników w ich trudnej, lecz niezastąpionej misji. Tylko wtedy troska o bezpieczeństwo stanie się nie tylko deklaracją, ale realnym fundamentem ich pracy.

Picture of Adam Stępka

Adam Stępka

Autor tego bloga. Specjalista public relations oraz ratownik medyczny. W swojej codziennej pracy nie tylko ratuje ludzkie życie, ale także wizerunek podmiotów medycznych.