Joanna Senyszyn w ogniu pytań – błysk retoryki czy spontan w chaosie?

Gdy Joanna Senyszyn wkracza na scenę, studio Kanału Zero zamienia się w arenę, gdzie iskrzą idee, żarty i polityczne szpile. W rozmowie z Krzysztofem Stanowskim, kandydatka na prezydenta Polski pokazuje, że jest jak polityczny kameleon – raz błyska profesorską erudycją, raz zaskakuje zadziornym humorem, a czasem balansuje na krawędzi chaosu. Z uwagą obejrzałem cały odcinek analizując, jak przygotowanie medialne, styl wypowiedzi i retoryka budują (lub podkopują) jej wizerunek. Czy Senyszyn to mistrzyni spontanu, która porywa tłumy, czy może jej występ to dowód, że w kampanii wyborczej mniej czasem znaczy więcej?

Picture of Joanna Senyszyn

Joanna Senyszyn

Joanna Senyszyn, z domu Raulin (ur. 1 lutego 1949 r. w Gdyni), to polska ekonomistka, naukowczyni, polityczka i działaczka społeczna. Profesorka nauk ekonomicznych, wykładała na Uniwersytecie Gdańskim, gdzie w latach 1996–2002 pełniła funkcję dziekana Wydziału Zarządzania, a w latach 1994–1995 była rektorem Wyższej Szkoły Administracji i Biznesu w Gdyni. Sprawowała mandat posłanki na Sejm RP w IV, V, VI i IX kadencji (2001–2009, 2019–2023) oraz była eurodeputowaną w Parlamencie Europejskim (2009–2014). Długoletnia członkini Sojuszu Lewicy Demokratycznej (SLD), później związana z Polską Partią Socjalistyczną (PPS) i współzałożycielka Stowarzyszenia Lewicy Demokratycznej. Znana z poglądów feministycznych, ateistycznych i antyklerykalnych, aktywnie wspiera prawa kobiet, równość osób LGBT+ oraz ideę państwa świeckiego. W 2025 roku ogłosiła kandydaturę na urząd prezydenta RP. Była żoną Bolesława Senyszyna, sędziego i prawnika, aż do jego śmierci w 2025 roku. Nie ma dzieci. Autorka licznych publikacji z zakresu ekonomii, konsumpcji i kwestii społecznych, odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi (1994) oraz Medalem Komisji Edukacji Narodowej.

Przygotowanie medialne: spontan i strategia czy taniec na linie?

Joanna Senyszyn wchodzi do studia z symbolicznym podarunkiem – jajkiem i „gorącym sercem”. To klasyczny trik: drobny, zapadający w pamięć gest, który ma ocieplić wizerunek i nadać rozmowie ludzkiego tonu. Już na starcie pokazuje, że wie, jak przyciągnąć uwagę. Jednak jej przygotowanie medialne to mieszanka starannie zaplanowanych akcentów i czystej improwizacji, która czasem prowadzi ją na niepewny grunt. Z jednej strony, ma gotowe odpowiedzi na trudne pytania – jak te dotyczące aborcji, gdzie z precyzją chirurga rozróżnia bycie „zwolenniczką prawa do aborcji” od popierania samego zabiegu. To świadczy o przemyślanej strategii komunikacyjnej, która pozwala jej unikać pułapek moralnych i zachować spójność światopoglądową. Gdy Stanowski pyta o kontrowersyjną sprawę z Oleśnicy, Senyszyn nie daje się zepchnąć do narożnika, tłumacząc, że zakaz aborcji to forma dyskryminacji ekonomicznej. To moment, w którym jej profesorskie zaplecze i polityczne doświadczenie błyszczą.

Z drugiej strony, jej spontaniczne reakcje – jak żartobliwe riposty czy anegdoty z czasów rektorowania – czasem rozmywają przekaz. Weźmy historię o toalecie i liście do kanclerza uczelni. Choć zabawna, jest jak kwiatek do kożucha – odciąga uwagę od meritum i sprawia, że widz może się zastanawiać, czy Senyszyn kontroluje narrację, czy raczej pozwala, by narracja kontrolowała ją. Inny przykład? Gdy pytana o flagę Kaszub, przyznaje, że nie wie, i rzuca żartobliwe „czarno-żółte”. W kampanii prezydenckiej, gdzie każdy detal jest analizowany, takie momenty to PR-owe miny, które mogą eksplodować w mediach społecznościowych. Przygotowanie medialne Senyszyn to zatem taniec na linie: z jednej strony świadoma gra wizerunkowa, z drugiej – pokusa ulegania chwili, która czasem zamienia błysk w chaos. By odnieść sukces, musiałaby lepiej wyważyć te proporcje, stawiając na klarowność zamiast rozpraszających dygresji.

Styl wypowiedzi: charyzma, która przyciąga ale też odstrasza

Styl wypowiedzi Joanny Senyszyn to jej wizytówka – i to dosłownie, bo jej charakterystyczny, nieco skrzeczący głos jest rozpoznawalny na kilometr. Jak sama przyznaje, dopracowała go z pomocą aktorki, ucząc się oddychać z przepony. Ten głos, choć kiedyś budził kontrowersje („jakby ktoś rysował kredą po szkle”), dziś jest atutem – przyciąga uwagę i nadaje jej wypowiedziom unikalny charakter. W rozmowie z widzami i prowadzącym Senyszyn potrafi być ciepła („kochani” pada nie raz), zadziorna (gdy krytykuje „długopisy partyjne” w Pałacu Prezydenckim) i błyskotliwa (gdy tłumaczy system emerytalny z profesorską swadą). To styl, który buduje mosty z publicznością – szczególnie z tymi, którzy cenią autentyczność i odwagę w nazywaniu rzeczy po imieniu.

Jednak ta sama bezpośredniość czasem przechodzi w nonszalancję, która może odstraszać. Wspomniana wpadka z flagą Kaszub to nie tylko brak wiedzy, ale też brak filtra, który w kampanii jest niezbędny. Gdy Stanowski pyta o Andrzeja Leppera, Senyszyn rzuca enigmatyczne „każda wersja jest możliwa”, co brzmi jak uniki zamiast stanowczej odpowiedzi. W dobie mediów społecznościowych, gdzie każdy lapsus staje się pożywką dla memów, takie momenty mogą podkopywać jej wiarygodność. Jej styl wypowiedzi jest jak jazz – pełen improwizacji, który zachwyca, gdy jest w punkt, ale irytuje, gdy traci rytm. By wzmocnić swój wizerunek, Senyszyn musiałaby dodać do tego jazzu więcej dyscypliny, by jej charyzma nie zamieniała się w chaos.

Retoryka: między błyskiem erudycji a kontrowersyjnym trollingiem

Retoryka Joanny Senyszyn to prawdziwy kalejdoskop – od profesorskiej precyzji po prowokacyjne szpile. Z jednej strony, potrafi być merytoryczna i rzeczowa. Gdy rozmowa schodzi na emerytury, tłumaczy różnice między systemem zdefiniowanego świadczenia a zdefiniowanej składki z taką swadą, że nawet laik zaczyna rozumieć tablice wymieralności. Podobnie w dyskusji o podatkach – jej poparcie dla progresji podatkowej poparte przykładami ze Skandynawii pokazuje, że nie rzuca haseł na wiatr. To retoryka, która buduje wizerunek kompetentnej ekonomistki, gotowej na urząd prezydenta.

Z drugiej strony, Senyszyn nie stroni od kontrowersji. Porównanie instytucjonalnego kościoła do mafii czy kąśliwe uwagi o „długopisach partyjnych” to celne, ale ryzykowne strzały. Dla jej zwolenników to dowód odwagi, dla przeciwników – brak powagi. Jej retoryka polaryzuje, co w kampanii może być zarówno atutem, jak i kulą u nogi. Na przykład, gdy wspomina posłów PiS-u, którzy krzyczeli „szkoda, że ciebie matka nie wyskrobała”, i ripostuje „witajcie w gronie zwolenników aborcji”, pokazuje, że ma cięty język i nie boi się konfrontacji. Ale ta sama zadziorność może odstraszać wyborców, którzy szukają prezydenta-łącznika, a nie prezydenta-prowokatora.

Senyszyn mistrzowsko wykorzystuje anegdoty, by budować bliskość z odbiorcą. Opowieść o mężu-sędzi, który w sprawie rozwodowej przyznał szafę mężowi, a resztę żonie, to nie tylko żart, ale sposób na pokazanie ludzkiej twarzy. Podobnie historia o sporze z kanclerzem – choć zabawna, zdradza jej skłonność do „trollingu”, którą sama przyznaje. To ryzykowna strategia. W erze, gdy wyborcy są zmęczeni politycznymi przepychankami, żartobliwe zaczepki mogą być odebrane jako brak powagi. Jej deklaracja, że kandydatura to „polityczny cel” i „terapia” po stracie męża, jest szczera, ale może podkopywać wizerunek kandydatki z poważnymi ambicjami. Retoryka Senyszyn to miecz obosieczny: przyciąga uwagę, ale nie zawsze buduje zaufanie. By odnieść sukces, musiałaby lepiej wyważyć błysk erudycji z powagą, której wymaga urząd prezydenta.

Wizerunek: profesorka, buntowniczka, czy medialna ciekawostka?

Joanna Senyszyn w rozmowie z Krzysztofem Stanowskim jawi się jako hybryda: profesorka nauk ekonomicznych, buntowniczka przeciwko patriarchatowi i „wystrzałowa babka”, jak określa ją prowadzący. Ten miks sprawia, że jest kandydatką nietuzinkową, ale też trudną do zaszufladkowania. Z perspektywy PR, jej siłą jest autentyczność – nie boi się mówić, co myśli, nawet jeśli oznacza to ryzyko kontrowersji. Gdy krytykuje przywileje kościoła czy brak parytetów w polityce, robi to z pasją, która przyciąga uwagę. Jej osobiste historie – jak ta o zawale serca czy stracie męża – dodają jej wizerunkowi ludzkiego wymiaru, co w kampanii jest bezcenne.

Jednak brak wyraźnego „filtra” w wypowiedziach i skłonność do dygresji mogą sprawić, że dla części wyborców pozostanie bardziej medialną ciekawostką niż poważną kandydatką. Gdy Stanowski pyta o demokrację bezpośrednią, Senyszyn odpowiada ogólnikowo, mieszając badania społeczne z osobistymi refleksjami. To moment, w którym jej profesorskie zaplecze mogłoby zabłysnąć, ale zamiast tego dostajemy mozaikę myśli. Podobnie w dyskusji o PRL – zamiast zwartego bilansu zysków i strat, serwuje widzom luźne refleksje o analfabetyzmie i niedoborach. W kampanii, gdzie liczy się klarowność, takie momenty mogą kosztować ją punkty.

By wzmocnić swój wizerunek, Senyszyn powinna postawić na większą dyscyplinę komunikacyjną. Zamiast rozpraszać uwagę anegdotami, mogłaby skupić się na kilku kluczowych przekazach – na przykład na wizji świeckiego państwa, równości płci czy reformie emerytalnej – i konsekwentnie je rozwijać. Jej erudycja i doświadczenie to atuty, które warto eksponować, ale w bardziej uporządkowany sposób. W końcu, jak mawiał Winston Churchill, „sukces to przechodzenie od porażki do porażki bez utraty entuzjazmu”. Senyszyn entuzjazmu ma w nadmiarze – teraz musi go okiełznać, by przekonać wyborców, że jest nie tylko błyskotliwa, ale i gotowa na najwyższy urząd.

Podsumowanie: sztuka balansu w politycznym teatrze

Joanna Senyszyn to polityczna weteranka, która w rozmowie z Krzysztofem Stanowskim pokazała, że ma charyzmę, odwagę i intelekt. Jej przygotowanie medialne, styl wypowiedzi i retoryka to mieszanka wybuchowa, która przyciąga uwagę, ale nie zawsze przekłada się na spójny wizerunek. W kampanii wyborczej, gdzie każdy gest i słowo są analizowane, Senyszyn musi nauczyć się sztuki balansu – między spontanem a strategią, między humorem a powagą, między prowokacją a odpowiedzialnością. Jej głos – ten charakterystyczny, niepowtarzalny – ma szansę wybrzmieć nie tylko w studiu, ale i w sercach wyborców, jeśli tylko znajdzie sposób, by połączyć błysk z dyscypliną.

Jak powiedział Oscar Wilde: „Wielu brakuje oryginalności braku oryginalności”. Joanna Senyszyn z pewnością nie brakuje oryginalności – pytanie, czy potrafi ją przekuć w polityczny sukces, czy pozostanie jedynie barwną postacią na wyborczej scenie.

Picture of Adam Stępka

Adam Stępka

Autor tego bloga. Specjalista public relations oraz ratownik medyczny. W swojej codziennej pracy nie tylko ratuje ludzkie życie, ale także wizerunek podmiotów medycznych